Donald Trump kontra Hillary Clinton. „Starcie gigantów”



Minął tydzień od elektryzującej cały świat drugiej debaty prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Dwie wielkie osobowości spotkały się i przeprowadziły wzajemną ofensywę. Trump  starał się wypaść jak najlepiej i zamiast się bronić, jak dotychczas, przeszedł do ataku i do konkretów. W mojej skromnej opinii wypadł on lepiej niż senator Hillary Clinton. Cały czas atakował, punktował Hillary i stosował dodatkowo kilka przydatnych trików socjotechnicznych np. cały czas stał, podczas gdy Hillary często siedziała, można więc było odnieść wrażenie o złej formie kandydatki. Trump przestał wreszcie reagować na ciągłe, denerwujące i działające na niego wcześniej jak płachta na byka uśmieszki Clinton, a na powtarzane jak mantrę zarzuty Hillary, że kłamie, nawet kiedy jeszcze ust nie zdążył  otworzyć, reagował tym samym. Miał więcej celnych ripost niż Hillary, a przez opanowanie pokazał swoją dojrzałość polityczną. Najlepszym trafieniem było wskazanie uzależnienia Clinton od sponsorów kampanii wyborczej. Pokazał, że to on nie jest uzależniony od sponsorów, dzięki czemu może działać samodzielnie. A reakcja na zarzut niepłacenia przez niego podatków i podziękowanie Clinton za taki stan rzeczy było wręcz czymś pięknym.

W wypowiedziach Hillary Cliton widać brak pomysłu na rozwiązanie problemu syryjskiego przez demokratów. Wysyłanie komandosów na tereny konfliktu nie rozwiąże sytuacji, a uzbrojenie Kurdów byłoby kolosalnym błędem, biorąc pod uwagę ich konflikt z Turcją, który rozlałby się niechybnie także na część Europy. Cliton pewnie uważa, że gwarancja niewypuszczenia  „amerykańskich chłopców” na następną wojnę kupi jej głosy. Ale przecież nie można być mocarstwem, nie angażując się we własne konflikty zbrojne.

 I jeszcze jedno, co nie wszyscy zauważają,  jeśli chodzi o Trumpa- dla niego Amerykanin to każdy obywatel, niezależnie od koloru skóry czy wyznania itd. On sam do spraw imigracji podchodzi specyficznie, chroniąc interesy dotychczasowych obywateli poprzez ograniczenie imigracji . Sądzę, że Trump widzi problem europejskiej agonii polityki zagranicznej i na pewno nie popełni takich błędów jak europejscy sojusznicy.

Ostatnio dotarła do nas informacja o podpaleniu jednego z biur wyborczych Trumpa i namalowaniu jak to nazwały niektóre media obraźliwego graffiti. A teraz sobie wyobraźcie, co by się stało, gdyby  to samo wydarzyło się  w jednym z biur Hillary Cliton. Przecież Trump zostałby zniszczony jako propagator nienawiści, czyż nie mam racji?

Komentarze

Popularne posty