„Ameryka w rozpadzie”



Donald Trump po wygranych wyborach prezydenckich został wybrany przez elektorów na kolejnego prezydenta USA. Ciekawi mnie na co czekają ci wszyscy celebryci , gwiazdy pop i filmowe, które zadeklarowały się wyjechać lub zmienić obywatelstwo na kanadyjskie. Kanadyjczycy chyba się trochę rozczarowali, bo wg „obiektywnych” mediów miały do nich przybyć setki, ba nawet tysiące emigrantów politycznych z Ameryki, którzy nie dali sobie psychicznie rady z uznaniem wyników w „najbardziej demokratycznym” kraju na świecie. A tu nic. Żadnych kolejek na granicach, ani tysięcy, ba, choćby setek podań starających się o nowe obywatelstwo Amerykanów. 

Obywatele USA są po prostu przyzwyczajeni do swojego sytemu wyborczego i nawet fakt,  że Hillary Clinton uzyskała większą ilość głosów nie robi na nich wrażenia. Sądzę, że nawet demokraci cieszą się, że Hillary Clinton nie wygrała tych wyborów. Bo kiedy poważny kandydat na prezydenta  kraju,  który jest potęgą militarną, jak i gospodarczą, mówi, że nie mógł wyjść przez dłuższy czas z domu po przegranych wyborach, to brzmi to dość niepoważnie. Jejku, a co Clinton powiedziałaby po „męskiej” rozmowie z Putinem, a co dopiero działoby się po spotkaniu z „żelazną damą” Merkel, Bóg raczy wiedzieć.  Może przesadzam, ale Hillary Clinton nie pasowała mi jako mąż stanu, silny przywódca, czy reformator. 

Same protesty, które odbyły się zaraz po wyborach były żenujące, a w „polskich” mediach przedstawiane tak, jakby protestowała cała Ameryka. Dziennikarze budowali atmosferę niepewności, podawano  informacje o możliwości ponownego przeliczenia głosów w niektórych stanach, czy też możliwości niegłosowania na Trumpa elektorów pochodzących ze stanów, w których wygrał. A potem wielkie rozczarowanie. Dla wszystkich tych, którzy nie zorientowali się, że te doniesienia rodem z jakieś bulwarówki i dla samych zaginających rzeczywistość. Może to śmieszne, ale jak się coś wielokrotnie powtarza, to łatwo uwierzyć, że wieszczony scenariusz musi się spełnić. Wybory stały się w efekcie wielkim szokiem dla samych mediów, celebrytów i polityków, którzy wciąż sądzą, że mają mentalny obowiązek karmić nas bajkami i półprawdami w celu tzw. obrony demokracji przed tzw. populistami.

A chodzi im  tylko o jedno- żeby być ciągle przy władzy, a każdy kto im zagraża, jak zacytuję Maxa Kolonko „ na początku jest wyśmiewany, później ignorowany, a potem zwalczany”, by na końcu wygrać.

Komentarze

Popularne posty