Polska Szopka Bożonarodzeniowa



Polska polityka wkroczyła na całkiem nowy level. Kto by się spodziewał, że znaczenie określenia "szopka bożonarodzeniowa" dla wielu będzie się w tegoroczne święta kojarzyć z posłami Nowoczesnej, niemogącymi się rozstać z sejmem nawet na czas Wigilii. Powoli okazuje się, że polska opozycja marszami i blokadami stoi. Nie ma w marszach nic złego, ludzie muszą mieć prawo do manifestacji i swojego sprzeciwu w ważnej sprawie. Ale kiedy każdego dnia gdzieś idzie jakiś marsz, gdzieś coś się blokuje, to wszystkie hasła i slogany przestają wpadać w ucho, a stają się raczej jakimś bezkształtnym, dudniącym sobie w tle dźwiękiem. Mówi się o naszej obecnej opozycji, że jest totalna. Z kolei o naszej obecnej władzy, że w ogóle nie wysłuchuje opozycyjnych postulatów. Obywatele polaryzują się po jednej bądź drugiej stronie sporu. Wielu, co ciekawe, jest takich, którzy nie ustawiają się ani po prawej ani po lewej, a apelują o spokój. Żądają spokoju, żądają go, co ciekawe od opozycji, która powinna się wycofać i dać rządzić demokratycznie wybranej władzy. Wcale nie dlatego, że bezgranicznie ufają PIS, lecz dlatego, że najgorsze jest poczucie napięcia i niepewności. Może być kiepsko, ale stabilnie, przynajmniej człowiek wie na czym stoi. 

A wiecie czego brakuje mi w tym całym sporze? Brakuje mi właśnie racjonalnej, spokojnej, rzetelnej dyskusji. Sprzeciwiając się wszystkiemu, przy jednoczesnym twierdzeniu, że sprzeciw ten wcale nie jest słyszalny w szeregach władzy, rzucając się w rozwiązania rozpaczliwe- marsze i blokady, opozycja sama się osłabia. Osłabia też znaczenie społecznych ruchów oddolnych. Kto w dobie codziennych marszy przeciw czemuś i kontramarszy za czymś, będzie spoglądał na takie marsze poważnie? Demonstracje służyły demokracji, służyły zwykłym obywatelom, którzy niekiedy, w momentach kryzysowych musieli przypomnieć władzy, że ich głos jest inny. Wtedy można ich było wysłuchać. Czy myślicie, że jeśli nadal tak będzie to wyglądać, to za kilka miesięcy ktoś zwróci uwagę na taką jak dawniej, zwykłą, obywatelską demonstrację? Kiedy dziś co raz więcej ludzi ma wrażenie, że każdy idzie, żeby sobie iść? Powiem wam szczerze, że nie ma się co dziwić, że rządzący nie mają siły słuchać już tej całej opozycji. Nazwa każe jej się sprzeciwiać, ale czy bezustannie i wszystkiemu?  Czy naprawdę wszystko jest tak tragicznie i źle? Może mało pamiętam, ale nie pamiętam jeszcze aż tak mocnej polaryzacji. A ta polaryzacja nam szkodzi. Po pierwsze dlatego, że głos opozycji paradoksalnie traci tym sposobem na sile i przestaje być w społeczeństwie słyszalny. Tymczasem są tacy, którzy nastawiają uważnie uszy zza granicy. I robią sobie z Polski dyżurnego chłopca do zganienia. W Niemczech i innych krajach zachodu doniesienia o polskim „braku demokracji” są dość wygodne. Nie trzeba rozważać problemu wjeżdżających w ludzi Tirów, bo gdzieś tam „ginie demokracja”.

Niestety, to, co się dzieje obecnie,  jest niepokojące. Polsce potrzebny jest silny, mądry rząd z rozważną, racjonalną opozycją. Do tego potrzeba spokojnego dialogu i wysłuchiwania siebie nawzajem. Trzeba skończyć z marszami, które powoli osiągają podobną skuteczność, co malowanie kredą po ulicy w celu zwalczenia terroryzmu. Apeluję! Przestańcie krzyczeć na siebie,  zacznijcie rozmawiać! Żeby było stabilnie, ale nie jak w tym niecenzuralnym powiedzeniu, tylko stabilnie i dobrze. W końcu jesteśmy Polakami i chcemy, żeby żyło się nam dobrze. Wszystkim. Czyż nie?

Komentarze

Popularne posty